About Me

My photo
http://www.facebook.com/SecretMidnightMagicNico

November 29, 2010

Festiwal KINO POLSKA w paryskim Le Reflet Médicis 24-30 listopada 2010



Ostatni tydzień listopada zarezerwowany jest już tradycyjnie w paryskim kinie Le Re flet Medicis dla festiwalu KINO POLSKA.
Ta cykliczna impreza, organizowana przez Instytut Polski w Paryżu, tym razem odbywa się pod hasłem 30tej rocznicy Solidarności. Gromadząca się wieczorną porą, francuska publiczność, ma okazję zapoznać się z klasycznym filmem polskim reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego czy Agnieszki Holland, ale nie tylko. Ciekawą częścią programu będą seanse animacji oraz dokumentu. Szczególną jednak uwagę powinny przykuć ostatnie produkcje znad Bałtyku, bowiem znalazły się między nimi tytuły komercyjne i niezależne, historie cofające nas daleko w przeszłość oraz te zupełnie współczesne

"Wszystko co kocham" - Jacek Borcuch 2009



Serię debiutów w środę rozpoczął Borys Lankosz z jego głośnym w Polsce filmem „Rewers”. Ta czarna komedia stylizowana estetycznie na lata pięćdziesiąte znalazła szerokie uznanie krytyków w rodzimym kraju, zwłaszcza w postaci licznych nagród na festiwalach filmowych. Argumentem na umieszczenie debiutu Lankosza na samym początku line-upu była prawdopodobnie właśnie ogólna przychylność mediów. Osobiście jednak nie uważam tego filmu za najsilniejszy punkt programu. Otóż jak długo można rozliczać się z przeszłością? „Dom Zły” „Rewers”, „Wszystko co kocham” - Polacy skazani są w kinach na roztrząsanie dramatów sprzed pół wieku. Młodzi widzowie, czyli odbiorca statystycznie najważniejszy w przemyśle rozrywkowym traktuje tymczasem ten temat już wyłącznie historycznie. Dlatego w Paryżu obejdziemy się bez pierwszego tytułu, zbyt zaściankowego dla międzynarodowej publiczności. Na szczęście drugi i trzeci już wypadają dużo bardziej uniwersalnie. Traktują system komunistyczny z należytym dystansem uciekając się albo do błyskotliwej formy (Rewers) albo neutralizując gorycz wspominając smak słodkiej młodości (Wszystko co kocham).
Ostatecznie nasz zeszłoroczny kandydat do Oskara, zyskał ogólną sympatię zagranicznego widza, o czym, świadczyły spontaniczne wybuchy śmiechu na sali paryskiego Le Reflet Medicis.

Kolejnego dnia festiwalu już nikt się nie śmiał. Świnki Roberta Glińskiego to kino ciężkie, realistyczne, poruszające tematy trudne takie jak bieda, dziecięca prostytucja, upadek moralny. Zorganizowana po seansie tego filmu dyskusja z odtwórcą głównej roli, Filipem Garbaczem pozwoliła zauważyć jak bardzo kinematografia środkowoeuropejska może intrygować za granicą.
Nastoletni aktor odpowiadał na przeróżne pytania. Wiele z nich dotyczyło castingu oraz pracy na planie. Spotkanie zakończyło się zapewnieniami gościa o kontynuacji kariery aktorskiej i niemalejącym wokół niego zainteresowaniu. Świnki nie znalazły jeszcze dystrybutora ani w Polsce ani we Francji. Projekcja ta, miała więc wymiar wyjątkowy biorąc pod uwagę ograniczoną dostępność dzieła na terenie obu krajów. Co z kolei jest pewnie konsekwencją wyłamania się filmu spod mainstreamowych tendencji europejskiego przemysłu filmowego.

W piątkowy wieczór obejrzałam najbardziej zaskakujący film tegorocznego paryskiego festiwalu „Kino Polska”: Matka Teresa Od Kotów (2010). Reżyser tego znakomitego obrazu zjawił się po projekcji, aby zaspokoić ciekawość zgromadzonych cinefili. Podczas dyskusji padały interesujące interpretacje jego dzieła. Pytano między innymi o to, w jaki sposób Paweł Sala przygotowywał się do nakręcenia tak wstrząsającego wydarzenia, jakim jest zabójstwo matki. Dociekano znajomości reżysera z młodym zabójcą. Sala zapewnił, że to co wydarzyło się autentycznie w Warszawie luźno zainspirowało go do nakręcenia Matki Teresy Od Kotów. Dodał, iż nie śmiałby w jakikolwiek sposób zaburzać spokoju tej doświadczonej przez los rodziny. Tak, więc dochodzenie prawdy ograniczył do rozmów ze znajomymi zamordowanej oraz dokładnym przestudiowaniem raportów policyjnych. Reżyser podkreślił, że jego celem nie było dokumentalne przedstawienie tej historii czy znalezienie motywów jej zbrodni. Wprost przeciwnie zależało mu na odtworzeniu napięcia oraz silnych emocji, które towarzyszyły tym ludziom, na co dzień.
Język filmowy, którym posługuje się Paweł jest nowatorski. Jak sam przyznał do tego stopnia, że trudno było mu znaleźć w Polsce producenta. Niechęć do współpracy nad tym projektem argumentowano między innymi złożonością fabuły i zaburzeniem chronologii wydarzeń. 
Matka Teresa Od Kotów, tytułem parafrazuje znakomity thriller Kawalerowicza: Matka Joanna od aniołów. W obu filmach morderstwo to czyn tak niegodny cywilizowanego człowieka, że przypisuje się jego autorowi ważne motywy. Chcemy wierzyć, że zaistniałą okropność da się logicznie uzasadnić a tym samym uniknąć następnym razem. Można się w nim doszukać również odwołań do zagranicznych dzieł kultowych reżyserów: Michaela Haneke czy Gusa Van Santa.
Ku mojemu zdziwieniu na sali nie padło ani jedno skojarzenie z wymienionymi wyżej filmowcami .Znaleziono natomiast podobieństwa do spuścizny Kieślowskiego.
Ogólnie film został bardzo pozytywnie odebrany, ja natomiast po projekcji nie potrafiłam ukryć zdumienia i zafascynowania. 




 Okolicznościowa dekoracja jednej z sal kina Le Reflet Medicis



Half Nelson
dla smmn